Policjanci z ursynowskiego wydziału kryminalnego zatrzymali 44-latkę podejrzaną o to, że będąc ekspedientką, podczas sprzedaży towaru swojej o siedem lat starszej koleżance, zmieniała ceny produktów na niższe lub w ogóle nie naliczała niektórych artykułów, czym naraziła właściciela sklepu na straty w wysokości około 5200 zł. Do policyjnej celi trafiła również wspólniczka 44-latki. Obie kobiety odpowiedzą za oszustwo oraz kradzież. Grożą im kary do 8 lat więzienia.

Jak operacyjnie ustalili policjanci, zatrzymane kobiety wpadły na pomysł taniego kupowania. Sprawa miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego, bo w ich założeniu plan był doskonały. Zatrudniona w sklepie spożywczym 44-latka weszła w układ ze swoją 51-letnia koleżanką. Pracująca w sąsiedniej restauracji kobieta regularnie przychodziła na zakupy. Wybierała to, co jej się podobało bez patrzenia w portfel. Inicjatorka przedsięwzięcia stojąca za kasą w miejsce zakupionych produktów nabijała inne, znacznie tańsze. Niektóre w ogóle pomijała, przeciągając je tylko przez okienko do odczytywania kodów paskowych w taki sposób, żeby się nie nabiły. Dla zatarcia śladów niektóre artykuły były naliczanie we właściwy sposób. Wówczas ekspedientka dbała o to, aby zainstalowana nad kasą kamera zarejestrowała, jak wszystko liczy.

Podczas przesłuchania starsza z zatrzymanych całą odpowiedzialnością obarczała swoją młodszą wspólniczkę.

Proceder kobiet wyszedł na jaw, gdy właściciel sklepu doliczył się kilkotysięcznego manka, które powstało w niespełna miesiąc. Jego pracownica twierdziła, że nie wie, jak do tego doszło. W rozwikłanie oszustwa zaangażowali się zawiadomieni o przestępstwie kryminalni. Po dokładnym prześledzeniu zapisu z kamery było jasne, że do oszustwa dochodziło tylko wówczas kiedy za kasą stała 43-latka, a zakupy robiła jej koleżanka. Przy innych klienta do takich sytuacji nie dochodziło.

Dysponując dowodami przeciwko kobietom, policjanci zatrzymali obie. Teraz będą musiały wytłumaczyć się przed sądem, który może je skazać nawet na 8 lat więzienia.

podkom. Robert Koniuszy/jf