Zdjęcie ilustracyjne: z lewej strony widoczne emblematy Państwowego Ratownictwa Medycznego na bluzie ratownika, z prawej- tarcza stołecznej Straży Miejskiej na mundurze strażnika.Dramatyczna akcja w budynku na ulicy Bliskiej. 65-letni mężczyzna o mały włos nie zmarł przed drzwiami własnego mieszkania. Strażnicy miejscy podjęli resuscytację, która zakończyła się uratowaniem życia człowieka.

W czwartek 25 listopada tuż przed 20:00 na numer 986 wpłynęło zgłoszenie dotyczące nietrzeźwej osoby leżącej na klatce schodowej. Tego typu wezwania straż miejska otrzymuje dość często, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Tym razem nie chodziło jednak o szukającego schronienia bezdomnego. Przed wejściem do własnego mieszkania zasłabł jego właściciel.
– Warunki były trudne – relacjonuje strażnik, który brał udział w interwencji. – Pogotowie ratunkowe miało dużo zgłoszeń, więc czas oczekiwania był wydłużony. Tymczasem klatka schodowa była bardzo ciasna, a akcji nie ułatwiali tłoczący się sąsiedzi.
W ocenie strażników mężczyzna wymagał pomocy karetki. W trakcie oczekiwania 65-latek przestał oddychać. Jego serce słabło. Strażnicy natychmiast rozpoczęli ratowniczy masaż serca. Równocześnie poinformowali pogotowie o pogorszeniu stanu pacjenta, zmieniając priorytet wezwania. Do czasu przyjazdu karetki na przemian, nieprzerwanie, prowadzili masaż resuscytacyjny. Poszkodowanego przejęli ratownicy, podłączyli go do specjalistycznej aparatury i podali tlen. Wreszcie serce mężczyzny zaczęło bić. Ratowanego można było zabrać do szpitala. Okazało się jednak, że winda w budynku nie była w stanie pomieścić ułożonego na noszach pacjenta i sprzętu ratowniczego. Na miejsce wezwano więc strażaków. Dopiero wtedy ratownicy z pomocą strażaków i strażników zdołali bezpiecznie przenieść podłączonego do aparatury mężczyznę z szóstego piętra do karetki. Odratowany został zabrany do szpitala.
Pamiętajmy, że w sytuacji wstrzymania oddechu i ustania akcji serca kluczowe dla życia poszkodowanego są pierwsze cztery minuty.