Ursynowscy kryminalni przy współpracy z pracownikiem biura kontroli i bezpieczeństwa jednej z polskich firm pocztowo-kurierskich ustalili podejrzanego o kradzież przesyłek. 39-letni kurier zabrał z sortowni paczki z laptopem, klawiaturą i myszką. Był przekonany, że jeśli towar nie został wprowadzony do systemu, sprawa nie wyjdzie na jaw. Kradzione rzeczy przewiózł do wynajmowanego przez siebie mieszkania. W czasie zatrzymywania mężczyzna nie przyznawał się do przestępstwa. Zmienił jednak zdanie, kiedy policjanci pokazali mu nagranie z monitoringu. Sprzęt elektroniczny został odzyskany, a nieuczciwy kurier trafił do policyjnego aresztu. Dodatkowo podczas przeszukania funkcjonariusze znaleźli przy nim amfetaminę. Teraz grozi mu kara do 5 la więzienia.
Jak ustalili policjanci, 39-letni obywatel Ukrainy zatrudniony w jednej z firm pocztowo-kurierskich, pokusił się na laptopa i klawiaturę z myszką warte łącznie około 2500 zł. Był przekonany, że jeśli weźmie z sortowni paczki, które jeszcze nie zostały zeskanowane i wprowadzone do systemu, nikt ich nie będzie szukał. Nie podejrzewał też, że nad właściwym przebiegiem ewidencjonowania i dostarczania przesyłek czuwają pracownicy biura kontroli i bezpieczeństwa w tej firmie, ściśle współpracujący z miejscowymi policjantami.
O kradzieży operacyjnie dowiedzieli się kryminalni i skontaktowali w tej sprawie z pracownikiem wspomnianego biura kontroli. Po przejrzeniu monitoringów, przestępstwo zostało potwierdzone. Wobec powyższego policjanci złożyli podejrzanemu wizytę w czasie jego pracy. Był zaskoczony obecnością funkcjonariuszy i zaprzeczał, że dopuścił się jakiejkolwiek kradzieży. Po okazaniu mu nagrania z kamer zakładowych zmienił zdanie i przyznał się, że sprzęt przechowuje w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu.
W trakcie przeszukania kryminalni znaleźli przy nim woreczek z białym proszkiem. Mężczyzna oświadczył, że to amfetamina, którą ma na własny użytek. Badanie narkotesterem potwierdziło, że to narkotyk z tej właśnie grupy.
Funkcjonariusze pojechali wspólnie z nim do mieszkania, gdzie zabezpieczyli kradzione przedmioty. Podejrzany trafił do policyjnego aresztu. Następnego dnia usłyszał zarzuty, za które teraz sąd może go skazać nawet na 5 lat więzienia. Będzie musiał też pożegnać się ze swoją pracą.
podkom. Robert Koniuszy/ms