Ciotki kulturalne wychodzą z ukrycia

Z dobrze poinformowanych źródeł dowiadujemy się, że przy Domu Kultury „Praga” zawiązał się Dyskusyjny Klub Obserwatorów Uczestniczących Kultury (DeKouK) pod śmieszną nazwą „Ciotki kulturalne”.

Nazwa została zaczerpnięta z „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza, gdzie tym określeniem pisarz postanowił nastąpić na odcisk nieprzychylnie do niego nastawionym recenzentkom z działów kulturalnych poczytnych czasopism i napiętnować zjawisko „ćwierć-autorek i doczepionych pół-krytyczek, wypowiadających sądy swe po czasopismach”. Irytacja Gombrowicza głosami ośmielającymi się kwestionować jego geniusz pisarski kazała mu przypisać takim sądom „mentalność trywializującą
i odbierającą życiu wszelkie życie”. A winą za to obarczył „stado babin przyczepionych, przyłatanych do literatury, które obsiadło zewsząd świat kultury.

Grono dystyngowanych pań, które utworzyły swój klub z pełną premedytacją wyciągnęły z lamusa gombrowiczowskie określenie „Ciotki kulturalne” i wyszyły je na swoich sztandarach sporządzonych ze spódnicy. Sądzą, zdaje się, że przy obecnym stanie kultury bardziej, niż kolejnych Gombrowiczów, potrzebujemy właśnie ciotek kulturalnych.

Kultura jest to takie środowisko życia, którym jesteśmy wypełnieni po brzegi, a z drugiej strony takie, które czyniąc z nas przedmioty perswazji, nosi nieusuwalne znamię obcości – tłumaczą cierpliwie
w swoim manifeście. Ta obcość szczególnie silnie może być odczuwana przez osoby z racji wieku powoli wycofujące się z głównego nurtu prowadzonych w kulturze debat. W przypadku naszego środowiska jest to szczególnie ważne, aby budowanie osobistej i grupowej autonomii opierało się na zdobywaniu samoświadomości uwikłania w mechanizmy kultury. Zakłada to z jednej strony konieczność samoświadomego uczestnictwa w kulturze, z drugiej zaś obserwowania jej z pewnego dystansu.

Nawołujemy do podejmowania wysiłku rozumienia treści kultury – dodają klubowiczki, bo pomaga to nie tylko zachować bystrość umysłu, która umożliwia cieszenie się życiem, ale także zdrowie, nie tylko dobrą kondycję intelektualną, ale też tężyznę fizyczną.

Kultura jest naszym domem, po części domem, który jednak nie przez nas jest meblowany –  mówią Ciotki kulturalne.  Zanurzeni w kulturze poniekąd czujemy się jak goście we własnym domu. Chodzi o to (cyt.):

„…żebyśmy sami go meblowali (Alicja – uczestniczka Klubu),

„…żebyśmy wspólnie go meblowali (Jola – uczestniczka Klubu),

„…aby w tym domu czuć się dobrze (Zofia – uczestniczka Klubu),

„…żebyśmy byli gospodarzami we własnym domu (Krystyna),

„….aby ten dom zrozumieć i poznać  (Wanda),

„….aby stworzyć ciepły, przyjazny dom, zarówno dla nas jak i dla naszych gości (Grażyna)

Spotkania Ciotek Kulturalnych odbywają się dość regularnie, we wtorki w kuchni w Domu Kultury Praga, o godz. 17.00. W czasie spotkań prowadzone są ożywione dyskusje na temat wspólnie obejrzanych przedstawień teatralnych, wystaw. Organizowane w ramach Klubu wyjścia obejmują też koncerty, wykłady i inne wydarzenia kulturalne. Ciotki kulturalne bardzo liczą na to, że ich grono stopniowo będzie się powiększać. I bardzo serdecznie zapraszają do dołączenia do Klubu. 

Spotkania prowadzi Dr Mateusz Kanabrodzki – absolwent Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej PWST (obecnie Akademia Teatralna). Pracował w Zakładzie Teatru i Widowisk Instytutu Kultury Polskiej na Wydziale Polonistyki UW, gdzie w 2002 roku obronił doktorat Żywioł materialno-cielesny w utworach Georgia Büchnera, Witolda Gombrowicza, Mirona Białoszewskiego, Helmuta Kajzara. Autor wydanej nakładem Towarzystwa Kultury Teatralnej pracy magisterskiej Dziecięcy język teatru (Łódź 1997) na temat zabaw dziecięcych i ich recepcji teatralnej, laureat nagrody w Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu, stypendysta Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Publikował w „Dialogu”, „Teatrze”, „Didaskaliach”, „Więzi”. Zajmuje się antropologią widowisk, szczególnie tym jej punktem, w którym krzyżują się kategorie spojrzenia, ciała, głosu.