Belka dachowa na radiowozie Straży Miejskiej.Strażnicy miejscy z III Oddziału Terenowego, którzy przed południem 28 lipca patrolowali Ursus zauważyli leżącego na jezdni - mężczyznę. Początkowo sądzili, że doszło do potrącenia, ale szybko okazało się, że mężczyzna nie był ranny

Minęła godzina 10, funkcjonariusze patrolowali ulicę Dzieci Warszawy. Nieopodal ulicy Traktorzystów strażnicy zobaczyli leżącego na jezdni człowieka. Natychmiast zatrzymali radiowóz i podbiegli do mężczyzny. Po podejściu bliżej usłyszeli… chrapanie. Od mężczyzny czuć było alkohol. Po dobudzeniu „śpiocha” funkcjonariusze upewnili się, że nie był ranny, ale ze względu na dość znaczną ilość spożytych „procentów” nie był w stanie utrzymać pionu, a jego mowa była bełkotliwa. 40-latek twierdził, że pochodzi z Ukrainy. Nie krył, że tego dnia wypił sporo alkoholu i był wyraźnie zdumiony w jaki sposób znalazł się w nieznanym sobie miejscu. Ponieważ nie posiadał dokumentów nie sposób było ustalić jego tożsamości. Aby ustalić jego dane strażnicy wezwali patrol policji. Mężczyzna został przewieziony do komendy rejonowej, ale i tam, nie udało się potwierdzić jego tożsamości. Być może uda się to zrobić, gdy mężczyzna wytrzeźwieje.