Strażnik miejski w kamizelce ratownika medycznego na Dworcu Zachodnim, wśród uchodźców z UkrainyUchodźczyni z Ukrainy przyjechała na początku czerwca do Warszawy razem ze swoją siostrą i po kilku godzinach zgubiła się w mieście. Strażnicy zauważyli kobietę późno w nocy na Bielanach. Okazało się, że cierpi na zaburzenia pamięci

Około godziny 1.30 w nocy strażnicy miejscy z V Oddziału Terenowego na ulicy Przy Agorze zauważyli kobietę, która chodziła tam i z powrotem. Wyraźnie było widać, że jest zagubiona. Była wystraszona i początkowo nie reagowała na zadawane pytania. Po chwili odezwała się w języku ukraińskim i okazała dwa paszporty. Jeden należał do niej, drugi – do jej siostry. Ponadto 59-latka miała przy sobie dwa bilety autobusowe z Ukrainy do Polski. Wynikało z nich, że przyjechała do Polski poprzedniego dnia. Nie umiała powiedzieć, gdzie znajduje się jej siostra, nie miała przy sobie większego bagażu, telefonu komórkowego ani numeru do najbliższych. Na miejsce interwencji wezwano patrol policji i pogotowie ratunkowe. W policyjnym systemie kobieta nie figurowała jako zaginiona. Ratownicy, którzy zbadali kobietę, nie znaleźli podstaw do umieszczenia jej w szpitalu. Strażnicy zdecydowali, że przewiozą ją do punktu informacyjnego na Dworcu Zachodnim, bo tam przyjechała z siostrą. Istniała szansa, że jej najbliżsi mogą się tam jeszcze znajdować. W punkcie informacyjnym ustalono, że siostra szuka jej od samego rana. Oddaliła się od niej, gdy ta załatwiała formalności. Ponieważ 59-latka była zmarznięta, funkcjonariusze zaprowadzili ją do punktu żywieniowego, żeby wypiła gorącą herbatę i coś zjadła. W tym czasie strażnicy skontaktowali się z wolontariuszem, który pomagał siostrze kobiety rozwieszać plakaty o poszukiwaniach. Dzięki niemu ustalili, że siostra pierwszą noc postanowiła spędzić w punkcie noclegowym na Dworcu Zachodnim. Po kilku minutach obie siostry cieszyły się już ze szczęśliwego zakończenia tej niewesołej przygody.