Dziki, czarno-biały kot, siedzący pod krzakiem w ogrodzie.Siedemnastolatka chciała złapać dziko żyjącego kota, ten jednak wcale nie chciał iść w dobre ręce – i podrapał dziewczynę

Strażnicy miejscy od dawna informują, że nie należy samodzielnie chwytać żyjących dziko zwierząt, również kotów. Tym bardziej teraz, gdy teren stolicy objęty jest zagrożeniem wścieklizną. Nie zważając na ostrzeżenia, mieszkanka Białołęki postanowiła odłowić podwórkowego kota. Sęk w tym, że on nie miał ochoty zmienić statusu podwórkowego na domowy. Dziko żyjący futrzak nie zrozumiał jej intencji i podrapał jej ręce. Kwadrans po północy matka nastolatki schwytała jednak kota i zadzwoniła po Ekopatrol. Funkcjonariusze odebrali zwierzę i upewnili się, że nie ma ono chipa. Przypomnieli kobiecie o zagrożeniu wścieklizną na terenie miasta oraz poinformowali ją, by zgłosiła się z córką do lekarza pierwszego kontaktu. Kot został przewieziony do Schroniska na Paluchu, gdzie zostanie poddany obserwacji przez lekarza weterynarii.