Zdjęcie ilustracyjne: noc. Nad noszami z nieprzytomnym mężczyzną pochylają się strażnicy miejscy oraz ratownik pogotowia.Nieprzytomny, nietrzeźwy mężczyzna, pomimo mrozu i padającego śniegu, leżał na chodniku na Bielanach. Rutynowa interwencja przerodziła się w dramatyczną akcję ratunkową. Mężczyzna przestał oddychać, a jego serce przestało bić

Nietrzeźwy mężczyzna leżał wieczorem 30 listopada na chodniku ulicy Przy Agorze. Dochodziła godzina 18, gdy zaopiekowali się nim strażnicy miejscy z V Oddziału Terenowego. Padał śnieg i było zimno, więc aby ogrzać mężczyznę, funkcjonariusze przenieśli go do pomieszczenia, w którym znajdował się bankomat. Ponieważ nietrzeźwy słabo reagował na bodźce, ułożono go w pozycji bezpiecznej i wezwano pogotowie ratunkowe. Około godziny 19 strażnicy wezwali także patrol policji. Po ustaleniu danych mężczyzny, patrol policji odjechał. Kwadrans po godzinie 19 strażnicy zauważyli, że nieprzytomny człowiek przestał oddychać. Sytuacja stała się dramatyczna. Funkcjonariusze natychmiast rozpoczęli masaż serca. Wezwano także kolejny patrol straży miejskiej, który pomógł kolegom prowadzić resuscytację. Po przyjeździe karetki resuscytację przejęli ratownicy. Po podłączeniu specjalistycznej aparatury funkcje życiowe mężczyzny powróciły, lecz nadal był nieprzytomny. Kwadrans przed godziną 20 został zabrany do szpitala.