Ursynowscy kryminalni zatrzymali 35-latka podejrzanego o kradzież rozbójniczą. Mężczyzna, chcąc utrzymać się w posiadaniu skradzionego czteropaka piwa, nie szczędził uderzeń pięścią, kopnięć i gróźb wobec pracownika jednej ze stacji paliw, który chciał mu go odebrać. Przebywanie w policyjnym areszcie czy też w zakładzie karnym nie było nowością dla podejrzanego. Znany jest bowiem policjantom z podobnych zachowań. Jego obszerna kartoteka i brak prognoz na jakąkolwiek resocjalizację były podstawą dla śledczych do wystąpienia z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie. Mężczyźnie grozi kara do 12 lat więzienia.
Jak ustalili policjanci, mężczyzna, znany personalowi sklepu przy jednej ze stacji paliw na warszawskim Ursynowie, po raz kolejny miał zamiar dopuścić się kradzieży piwa. Wszedł do środka, zdjął z półki czteropak i wyszedł bez płacenia.
Jeden z pracowników pobiegł za nim, żeby odebrać mu skradziony alkohol. Wówczas 35-latek wpadł w szał, zaczął bez pamięci okładać pokrzywdzonego pięściami, wywrócił go na ziemię i kopał po całym ciele, a przy tym powywracał stojaki z płynami i uciekł.
Policjanci przez jakiś czas poszukiwali podejrzanego. Mężczyzna, wiedząc, że ma dług wobec wymiaru sprawiedliwości, zaprzestał się pokazywać w miejscu zamieszkania oraz tam, gdzie z reguły przebywał. Kryminalni nie dali jednak za wygraną i operacyjnie ustalili, gdzie się ukrył. Podczas obserwacji zauważyli go, gdy się wychylił przez okno. Nie czekając, postanowili mu złożyć niepowiedzianą wizytę. Mężczyzna nie zamierzał otwierać drzwi, mimo pukania i nawoływania go do zachowania zgodnego z prawem. Kiedy dwaj policjanci stali pod drzwiami wejściowymi dwóch pozostałych dostało się na balkon. Dynamicznie weszli do mieszkania przez uchylone okno balkonowe i zatrzymali mężczyznę. Został przewieziony do policyjnego aresztu. Teraz czekają go zarzuty, za które może spędzić w dobrze znanym sobie miejscu nawet 12 lat. Policja i prokurator będą wnioskowali o jego tymczasowe aresztowanie.
podkom. Robert Koniuszy/ea