Zatrzymany przez ursynowskich kryminalnych 30-latek był bardzo niezadowolony z faktu udaremnienia mu rozpoczynającej działalności narkotykowej. Mężczyzna zainwestował w marihuanę, którą chciał sprzedać i nie zdarzył jej jeszcze dobrze ukryć w domu, a już odwiedzili go policjanci. Słoik z nielegalnym suszem i kilkaset złotych, które miał ponownie zainwestować, zostały zarekwirowane, a niedoszły przedsiębiorca trafił na prycze w policyjnym areszcie. Następnego dnia usłyszał zarzuty i został przesłuchany jako podejrzany. Teraz stanie przed sądem, który może go skazać nawet na 3 lata więzienia.

Kiedy policjanci ustalili operacyjnie, że jeden z mieszkańców warszawskiego Ursynowa ma zamiar podjąć się nielegalnej działalności, związanej ze sprzedażą marihuany, postanowili zadziałać od razu.
Idąc do mieszkania pospiesznie zdeklarowanego przedsiębiorcy, spotkali go na klatce schodowej. Widok policyjnych legitymacji nie przysporzył mu zadowolenia. Niechętnie, ale wrócił się z kryminalnymi do swojego mieszkania. Policjanci przejrzeli szafki, szafy i różne zakamarki w jego mieszkaniu i w jednej z nich znaleźli słoik z marihuaną, elektroniczną wagę aptekarską do odmierzania porcji, cztery telefony komórkowe oraz gotówkę w kwocie 500 zł. Mężczyzna przyznał, że niedawno stał się nabywcą nielegalnego suszu, ale nie chciał zdradzić natomiast swoich planów, co do dalszej działalności. Zabezpieczone rzeczy trafiły do policyjnego depozytu, natomiast ich właściciel do celi. Następnego dnia usłyszał zarzuty, które mogą skutkować wyrokiem skazującym go na 3 lata więzienia.

podkom. Robert Koniuszy/rr